Napiszę dziś o klientkach. Trochę zabawnie,trochę poważnie...Bo praca z ludźmi łatwa nie jest. Kto zarabia na chleb swoim talentem wie o czym mówię! Wie mój tata fotograf,wie znajoma fryzjerka...wiem ja! Co nas łączy? Oprawa weselna...Skubnę dziś ten temat z mojej perspektywy;))) A może z Waszej też?
Jestem tolerancyjna...raczej wyrozumiała...cierpliwa (nie zawsze dla córek;). Wiem,że wiedza z działu make up to nie domena przeciętnej Polki. Podkład,tusz i błyszczyk. To zwykle wystarczy. I dobrze, bo przecież słowianki to piękne kobiety. Ja muszę troszkę więcej urodę poprawić i może dlatego mam taką wiedzę w tym temacie...Mniejsza o mnie;) Żeby było jasne: JA SWOICH KLIENTEK NIE WYŚMIEWAM. Każdy ma prawo do niewiedzy i dajcie mi np. komputer do ręki! Zawieszę,zepsuję...(ostatnio klawisz G wypada). Łoś jestem elektroniczny:))) To też w tym temacie się nie wypowiadam i lecę z krzykiem do męża programisty: MISIUUU...zawiesiło się! Klientkom doradzam, uczę,opowiadam o kosmetykach jak o brylantach...zachwycając się konsystencją, łatwością blendowania, efektem glow...Czary mary? Posłuchajcie 7 próśb( raczej żądań) klientek...kilku moich, kilku zasłyszanych...
1. "Proszę mi w oku czarną kredką pomalować żeby je powiększyć"-Ostatecznie skończyło sie na brązowej:(( bo przecież cielista to jakis dziwny trik i oko "wygląda blado";)))
2."Niech mi pani dużo podkładu w zmarszczki da żeby je zakryć"- Na nic tłumaczenia,że nadmiar podkładu w zmarszczkach tylko je podkreśli... Zrobiłam po swojemu nic nie mówiąc...klientka zadowolona. Skąd ten mit,że im więcej tym lepiej???
3."Ten podkład jest za jasny! Twarz zlewa się z szyją"- Ja pytam! Naprawdę?Coś dodać?
4. " Jaki kolor byłby najfajniejszy...hmmm moze niebieski? Podkreśli NIEBIESKIE oczy" - Drogie Panie! KONTRASTY! Na tym polega uwydatnianie tęczówki:)))
5. Pani kolo 60 zażyczyła sobie brokat na oczach! " Może w kaciku...akcencik pigmentem tylko" NIE! Brokat...najlepiej zdrapany z bombki choinkowej:)))
6. Taka sytuacja: Po 20 minutach malowania Panny Młodej (a niestety nie chciała próbnego) zadano mi pytanie: "Długo jeszcze??...To tylko makijaż!"
7. I ostatni cytat z życia wzięty..." Czemu mi pani tym brązem pod samą brew nie podjechała tylko zostawiła jasną przestrzeń...przecież ja maluję całą powiekę" Śmiać się czy płakać!?
Moim zadaniem jest Pannę Młodą udoskonalić...Zatuszować mankamenty,podkreślić piękno. Wrzucę tu szybki "ślubniaczek"...
Delikatny...jeden z wielu jakie możecie u mnie na 4leaf_clover_makeup (fb) zobaczyć... Naprawdę dużo nie trzeba. Jednak Panie wiedzą lepiej.Post ten dedykuję przede wszystkim makijażomaniaczkom, które wiedzą co w trawie piszczy. Nie obśmiewam...Rzucam tylko w przestrzeń prośbę: Kochane klientki...dajcie sobie powiedzieć. Naprawdę chcemy dla Was dobrze;) Kochamy ten moment gdy patrzycie w lustro i się uśmiechacie po skończonym makijażu! Czasem się tylko zastanawiam...Czy klient NASZ PAN, czy czasem przez swoje "widzi mi się " kiepska reklama dla nas i naszych umiejętności. Bo gdy już nawalimy brokat Pani 60 +,albo wymalujemy na brązowo pod brwią...Ktoś to będzie oceniał.........
czwartek, 30 kwietnia 2015
środa, 29 kwietnia 2015
Właściwi ludzie na właściwym miejscu:)))
Z okazji wszechobecnych promocji minus 40% wybrałam się uzupełnić kuferek...i zaspokoić potrzebę testowania nowości( ehhh uzależnienia;) Punkt pierwszy programu:Rossmann. Zacznę może od wyjaśnienia o czym chcę dziś napisać... Mianowicie o tym, że ręce mi opadają z powodu braku kompetencji sprzedawców kosmetyków w drogeriach. Tym bardziej wściekłość mnie ogarnia ponieważ gdy ja szukałam pracy aby grosz wpadł (na mazidła;) ani Rossmann ani Natura pomimo ogłoszeń o poszukiwaniach pracowników chętne na mą osobę nie były...(Pewnie to ta facjata:D). Tak czy inaczej mój ból ukoiły dwie kreski na teście(po raz drugi) i praca musiała poczekać. Jakis czas potem z brzuszkiem dokulałam sie do Rossa po podkład. Interesował mnie wtedy Bourjois healthy mix wersja serum. Idę,patrzę,szukam...nie ma! Pytam: był,będzie,wycofali? Pani(pracujaca na dziale kosmetyki kolorowe) na to:a był kiedykolwiek jakiś inny ten podkład? Co jak co,ale jakieś blade pojęcie by sie przydało moim skromnym zdaniem. Innym razem ta sama drogeria(inna pani) poinformowała mnie,że do opalenia skóry najfajniejsza będzie czekoladka z Bourjois bo ma takie CHŁODNE TONY!!! Dodam,ze jest to totalnie ciepły odcień:))).
Pomyślałam,że może tylko w naszym mieście piwa, Tychach taka niewiedza,ale w Katowicach to samo...Pani nie miała pojęcia jaką szczoteczkę ma tusz i na oczach mych niebieskich otwarła opakowanie przeznaczone do sprzedaży...Grzech śmietrtelny! I śmierdzący...po miesiącu od kupna. A ja się dziwię,że tusz tak szybko wysycha czasem... Z kolei nasza Natura słynie z dziewczyn z rozmazanym e linerem, za ciemnym podkładem, szminką na zębach...Nie ma co... żywa reklama drogerii. A na pytanie o tint do ust z Maybelline, padło tylko znudzone,ale o co pani chodzi? O jakąś szminkę? Polecony mi rozświetlacz bez drobinek miał BROKAT!!! HELOŁ...!!!
Czy aby napewno to właściwi ludzie na własciwym miejscu? O tym,że u nas o pracę najłatwiej po znajomości nie muszę wspominać. O tym,że o moją wiedzę na temat "kolorówki" nikt nawet nie zapytał na rozmowie, a naprawdę jest duża(zajmuję się wizażem),tego też nie warto wspominać! Po raz kolejny z nadzieją poszłam do Rossmana po Rouge Edition Velvet...i choć wiedziałam czego szukam zrobiłam test. Pani wiedziała,że trwałe i matowe...Wszystko ok,tylko do ręki dała mi Rouge Edition twierdząc,że to napewno TA Z REKLAMY:))) Wracając do promocji...dorwałam CC Bourjois nr 31.Wcześniej poinformowana przez Panią,że 32 jest najjaśniejszy, pokopałam i znalazłam ostatnią sztukę... Czy tylko ja mam takiego pecha do sprzedawców? A może za dużo wymagam?
Pomyślałam,że może tylko w naszym mieście piwa, Tychach taka niewiedza,ale w Katowicach to samo...Pani nie miała pojęcia jaką szczoteczkę ma tusz i na oczach mych niebieskich otwarła opakowanie przeznaczone do sprzedaży...Grzech śmietrtelny! I śmierdzący...po miesiącu od kupna. A ja się dziwię,że tusz tak szybko wysycha czasem... Z kolei nasza Natura słynie z dziewczyn z rozmazanym e linerem, za ciemnym podkładem, szminką na zębach...Nie ma co... żywa reklama drogerii. A na pytanie o tint do ust z Maybelline, padło tylko znudzone,ale o co pani chodzi? O jakąś szminkę? Polecony mi rozświetlacz bez drobinek miał BROKAT!!! HELOŁ...!!!
Czy aby napewno to właściwi ludzie na własciwym miejscu? O tym,że u nas o pracę najłatwiej po znajomości nie muszę wspominać. O tym,że o moją wiedzę na temat "kolorówki" nikt nawet nie zapytał na rozmowie, a naprawdę jest duża(zajmuję się wizażem),tego też nie warto wspominać! Po raz kolejny z nadzieją poszłam do Rossmana po Rouge Edition Velvet...i choć wiedziałam czego szukam zrobiłam test. Pani wiedziała,że trwałe i matowe...Wszystko ok,tylko do ręki dała mi Rouge Edition twierdząc,że to napewno TA Z REKLAMY:))) Wracając do promocji...dorwałam CC Bourjois nr 31.Wcześniej poinformowana przez Panią,że 32 jest najjaśniejszy, pokopałam i znalazłam ostatnią sztukę... Czy tylko ja mam takiego pecha do sprzedawców? A może za dużo wymagam?
piątek, 10 kwietnia 2015
Fenomen "pink pong"!
Na przywitanie cos na kształt felietonu...Będzie o makijażu,bo wokół niego kręci się moje życie...i może czasem o dzieciach...w każdym razie napewno o życiu i ludziach,którzy mnie otaczają. Bo o nich zawsze warto pisać;)
Ludzie! Oceniają,komentują,obgadują,sami nie patrząc w lustro wiedzą najlepiej jak powinniśmy wyglądać,a już napewno jak NIE powinniśmy! To może zacznę od początku: Dzien 10 kwietnia(jakże wymowna data;),wiosna w pełni (tzn. pierwszy normalny,ciepły i suchy dzień tego roku) postanawiam przywitać ją fuksjową oczoje...ą(przepraszam żarówiastą) szminką. Na ogół ubieram się w kolory dość stonowane.Jedyne szaleństwo to zwykle usta i ewentualnie paznokcie,więc nadszedł czas na moją Rouge edittion velvet o jakże cudownej( mówącej wszystko o odcieniu;) nazwie Pink-Pong.
Ubrana w czarną ramoneskę i zwykłe "dżiny" zabrałam mojego merola( czytaj X landera) z młodszą córką w środku i popylam do przedszkola po starszą (zakochaną w tej szmince na moich ustach) córę.Po kilku minutach czuję na sobie spojrzenia...hmmm raczej wytrzeszczone zewsząd gały utkwione w mojej twarzy. A,że urodę mam dość dziwną...(taka jestem orginalna jak Tofik) myślę sobie,że albo jestem brudna,albo znów ludziom w mojej facjacie cos nie gra! I nagle...zapala mi się nad głową żarówa! A raczej zapala się na ustach:))) Aha!!!! Pink Pong!
Jakże barwne miałam przemylślenia podczas mojego spaceru:) Podzieliłam sobie gapiów na grupy...
Pierwsza to mężczyźni i ich najbardziej chyba ciepłe spojrzenia i komentarze(zwłaszcza pijaczków,którym alkohol dodał odwagi w podrywie;))
Druga to starsze Panie(staram się być miła) i ich komentarze typu"po coś sobie to na usta nałożyła dziewczyno!) Żeby Pani miała o kogo się modlić...no bo po co!!!
Inną grupę stanowią "polarowe mamy" (tak nazywam wszystkie kobiety,które doznały zaszczytu bycia mamą,a niestety zapomniały jak to fajnie być kobietą).Ich myśli stanowią dla mnie nie lada zagadkę!
I ostatnia...najmniej miła w swych komentarzach grupa to niestety nasze światowe,nowoczesne nastolatki! Przyszłość naszego kraju!Bo przeciez mi babie po trzydziestce z dwójką dzieci nie wypada! Nie wypada?" Ej ty... patrz jakie ma usta!!!"
Ciekawa jestem dlaczego wzbudzam większą sensację niż stojąca obok mnie w kolejce dziewczyna z odrysowanymi od szklanki( dosłownie) brwiami...Albo Pani kasjerka,która jeśli nie zainwestuje w tik taki kiedys kogoś zabije oddechem...Nazwałam to dzisiaj fenomenem Pink Pong...Zjawisko gapienia się i komentowania nie jest mi obce ( tak jak mówiłam dość orginalna mam facjatę),tylko czemu mocna szminka na ustach(dodam,że nie na zębach i nałożona równo)wzbudza więcej negatywnych komentarzy niż paskudne brwii czy nieświeży oddech. Czy w naszym kraju niechlujstwo stanowi normę i o tym mówić nie trzeba,a szminka jakże ładnie urozmaicająca szarzyznę jest sensacją w negatywnym tego słowa znaczeniu?
Wracając już do domu, weszłam do sklepu po ukochane masełko do ust Nivea( tym razem malinowe).Pani w drogerii z siwym odrostem,rozmazanym e-linerem i zbyt ciemnym podkładem ( o tym zjawisku następny post) gapiła się niemiłosiernie i wrednie. Zapytałam czy jestem brudna??? Odpowiedziała: "nie...nie..tylko ta szminka...ładna..." Ciekawe ile w tym było szczerości i dlaczego nie potrafimy po prostu powiedzieć"O! Jaka ładna pomadka!Świat od razu byłby weselszy;))))
Ludzie! Oceniają,komentują,obgadują,sami nie patrząc w lustro wiedzą najlepiej jak powinniśmy wyglądać,a już napewno jak NIE powinniśmy! To może zacznę od początku: Dzien 10 kwietnia(jakże wymowna data;),wiosna w pełni (tzn. pierwszy normalny,ciepły i suchy dzień tego roku) postanawiam przywitać ją fuksjową oczoje...ą(przepraszam żarówiastą) szminką. Na ogół ubieram się w kolory dość stonowane.Jedyne szaleństwo to zwykle usta i ewentualnie paznokcie,więc nadszedł czas na moją Rouge edittion velvet o jakże cudownej( mówącej wszystko o odcieniu;) nazwie Pink-Pong.
Ubrana w czarną ramoneskę i zwykłe "dżiny" zabrałam mojego merola( czytaj X landera) z młodszą córką w środku i popylam do przedszkola po starszą (zakochaną w tej szmince na moich ustach) córę.Po kilku minutach czuję na sobie spojrzenia...hmmm raczej wytrzeszczone zewsząd gały utkwione w mojej twarzy. A,że urodę mam dość dziwną...(taka jestem orginalna jak Tofik) myślę sobie,że albo jestem brudna,albo znów ludziom w mojej facjacie cos nie gra! I nagle...zapala mi się nad głową żarówa! A raczej zapala się na ustach:))) Aha!!!! Pink Pong!
Jakże barwne miałam przemylślenia podczas mojego spaceru:) Podzieliłam sobie gapiów na grupy...
Pierwsza to mężczyźni i ich najbardziej chyba ciepłe spojrzenia i komentarze(zwłaszcza pijaczków,którym alkohol dodał odwagi w podrywie;))
Druga to starsze Panie(staram się być miła) i ich komentarze typu"po coś sobie to na usta nałożyła dziewczyno!) Żeby Pani miała o kogo się modlić...no bo po co!!!
Inną grupę stanowią "polarowe mamy" (tak nazywam wszystkie kobiety,które doznały zaszczytu bycia mamą,a niestety zapomniały jak to fajnie być kobietą).Ich myśli stanowią dla mnie nie lada zagadkę!
I ostatnia...najmniej miła w swych komentarzach grupa to niestety nasze światowe,nowoczesne nastolatki! Przyszłość naszego kraju!Bo przeciez mi babie po trzydziestce z dwójką dzieci nie wypada! Nie wypada?" Ej ty... patrz jakie ma usta!!!"
Ciekawa jestem dlaczego wzbudzam większą sensację niż stojąca obok mnie w kolejce dziewczyna z odrysowanymi od szklanki( dosłownie) brwiami...Albo Pani kasjerka,która jeśli nie zainwestuje w tik taki kiedys kogoś zabije oddechem...Nazwałam to dzisiaj fenomenem Pink Pong...Zjawisko gapienia się i komentowania nie jest mi obce ( tak jak mówiłam dość orginalna mam facjatę),tylko czemu mocna szminka na ustach(dodam,że nie na zębach i nałożona równo)wzbudza więcej negatywnych komentarzy niż paskudne brwii czy nieświeży oddech. Czy w naszym kraju niechlujstwo stanowi normę i o tym mówić nie trzeba,a szminka jakże ładnie urozmaicająca szarzyznę jest sensacją w negatywnym tego słowa znaczeniu?
Wracając już do domu, weszłam do sklepu po ukochane masełko do ust Nivea( tym razem malinowe).Pani w drogerii z siwym odrostem,rozmazanym e-linerem i zbyt ciemnym podkładem ( o tym zjawisku następny post) gapiła się niemiłosiernie i wrednie. Zapytałam czy jestem brudna??? Odpowiedziała: "nie...nie..tylko ta szminka...ładna..." Ciekawe ile w tym było szczerości i dlaczego nie potrafimy po prostu powiedzieć"O! Jaka ładna pomadka!Świat od razu byłby weselszy;))))
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)

