poniedziałek, 8 lutego 2016

Mejkap na minusie

  Gdy nie ma o czym pisać to NIE MA! I już! Koniec! Kropka! Wenę diabli wzieli...No chyba,że chcecie słuchać o barszczu, kapuście i tych kolejkach w sklepach, które zwiastują nadejście końca Świata! Zjawisko to zwane jest Christmas Apocalypse!
   Nie pisałam bo temat stada staruszek wypełzających na ulicę tylko w tym okresie roku...WSZYSTKICH na raz, tworzących istne tsunami zrównujące markety z ziemią jest nudny! A ja...jak to ja;) o gwiezdnych wojnach pierogowych delikanie bym nie pisała;) Przemilaczałam więc grzecznie!

   Pomysł na felieton przyszedł wraz z mrozami i śniegiem. Bo dla makijażystki połączenie nienagannego mejkapu wraz ze szczypiącym w ryj mrozem i zacinającą w oczy białą kupą to istna klapa!

  Od dziecka byłam ubierana ciepło! Zbyt ciepło! Na cebulę, na kapustę, warstwowo to mało powiedziane. Jak by to było dziś, pamiętam rajtuzy podciągnięte pod pachy i swędzące od nich poślady. Podkoszulek, podpodkoszulek, sweter i golf pod kamizelką. Fakt, że dziecko nigdy nie zazna zimna to krzywda na całe życie! Mam teraz upośledzoną tolerancję na niskie Celcjusze! Pojęcie ciepło zaczyna się od +30 :)))

   Idę ja sobie dziarsko przy minus 10 w moich Emu z wełny, na zadku drapią rajtki, w rajtkach pociśnięta koszulka po same uda, obowiązkowa czapka, kaptur i rękawice z jednym paluchem (dzięki mamo!;) i trafiam na zjawisko fenomenalne! Na przystanku stoi Ona! Kozaczki, spódnica, lekka kurtka,stylowy komin...Czapki, rękawiczek, gaci - brak! Róż na poliku, satynowy podkład, krecha po skroń samą. Nie trzęsie się, nie smarka, jej nienaganna fryzura nie jest rozwiana. Stoi i wygląda!
 Mój wzrok przenosi się na witrynę sklepową...Odbija się w niej jej puder róż kurteczka i obok...zaraz obok...jakiś stworek! Okrąglutki, szary  kosmita. Ma czerwony nochal i schodzącą dookoła niego skórę, w kącikach oczu zebrane grudki soli, włosy sterczą  na boki zamarznięte. Właśnie mocuje się z chusteczką bo z jego nosa wydostaje się ciecz. Jest mu ciężko go wytrzeć ponieważ posiada tylko kciuki...Bidulek taki...(Kur  wa)gon pełny! Przecież to ja!

   Jak? Jak ja się pytam ona to robi, że tak wygląda? Jest to pytanie w stylu: W jaki sposób do jasnej ciasnej latem niektóre kobitki mają nienagannie białe sandałki i czyściutkie stopy? A ja...ja musze mieć zawsze paluchy upier....e jakbym chodziła boso po smole! "Łaj...łaj" mój nos jest  wiecznie pijackim kindżałem i wyglądam jakbym zamarzała na Evereście. Zamiast chodzącej reklamy makijażu mogę być co najwyżej etykietą na winie marki wino. Zazdroszczę tej niuni postawy wobec zimy. Mnie niestety skubana pokonała;)

Wszelkie przepisy na bycie "laską" przy  minus 10 mile widziane! Chyba, że...to był tylko manekin;)

  



 


 

  
  

8 komentarzy: