Chyba jestem niefajna! "Be", nudna i patrzeć na mnie nie można! Ludzie mnie nie lubią i omijają szerokim łukiem... Cholera! Przecież się myję (przysięgam) dwa razy dziennie, zęby trzy razy...i zmieniam co dzień skarpety! Gacie też! Hmmmm...to nie smród!
A więc...może...może...Pieprzę od rzeczy i opowiadam tylko o tym jak fantastyczne dzieci posiadam, jakie robią kształtne kupki, i że zamiast pizza mówią "pipca"...bo TO TAAAAKIE UROCZE!
O mazidłach ciągle nie gadam. Choć temat nie powiem...kuszący. Wypowiadam się tylko pytana i proszę na wstępie rozmowy: W razie transu - Z liścia! Wtedy się opamiętam;) To też nie to....Więc co?
"No jasne, że musimy się spotkać"- słyszę...kolejny raz...w ciągu dwóch lat ! W marcu padało, potem były Święta, w maju za zimno, następnie urlop, no i faaaaaaala upałów (tak...te dwa tygodnie w sierpniu;), no a we wrześniu jest początek roku szkolnego...w listopadzie znowu lało, a grudniowe "iwenty" trwały przecież ponad miesiąc! 52 tygodnie, 365 dni! Wciąż za mało czasu na kubek kawy i szarlotkę:(
Rozmawiałam ostatnio z kimś mi bliskim. Żeby zebrać ekipę na piwo potrzeba było pół roku, a na podobne wyjście z żonami nie ma szans. Czy stając się rodzicami przestajemy sie bawić, nie wypada nam strzelić głębszego, nie mamy siły wyjść ? Czy potomstwo sprawia,że jesteśmy kimś innym niż przed "brzuchem" i zobowiązuje do siedzenia w domu? To cały czas ta sama ja. Przybyło mi funkcji, ale nie ubyło praw i chęci! No chyba, że...Wyjście z żonami to wstyd...Bu!
"Jeżeli ja nie wychodzę to on też nie wyjdzie!"- mówi ona. I siedzą tacy zgorzkniali, sfuczani trzydziestoletni tetrycy... On się nie postawi, a ona nie odpuści. Nici więc z babskiego wyjścia żeby on też nigdzie nie wypełzł. Bo gdyby opuścił bezpieczną przystań i domowe gniazdko...Błahahaha...Powiedzmy wprost: KLATKĘ, pewnie ptaszek pofrunął by "o jeden most za daleko..."Bo faceci na browara wychodzą zdradzać i patrzeć na inne dupy! A ich miejsce jest tylko w domu! Padam gdy to słyszę! Padam na ryj i leżę! A ilość wymówek na babskie niewyjście jest kosmiczna...i komiczna...
- Bo dziecko ma katar...
- Bo katar ma dziecko
- Bo teściowa złamała nogę
- Bo teść teściowej złamał nogę
- Bo pada deszcz
- Bo pada śnieg
- Bo nie pada, ale zawsze może
Właśnie czekamy na naszych znajomych. Znajomi nie posiadają "fejsa", ale gdy piszę esa: "7.02 godz 16.00 u nas! Kawa i kolacja!" Oni odpisują: "Jacha"! I może w tym tkwi tajemnica...Może Facebook rozleniwia... Skoro mam przyjaciół na ekranie to wiem co u nich aż za dobrze...do porzygu;) Ostatnio jednak dzięki "fejsikowi" udało się niezłe spotkanie po latach... Bo chcieć to móc! Znam "babeczki" co im nie straszny cały dzień w pracy, 40 kilometrów drogi, śnieżyce i facet czekający w domu. Wsiadają w auto i są! Znajdzie się też małżeństwo, z którym jedno spotkanie w miesiącu to mus! A co z resztą? Reszcie coś wypadło...i ciągle wypada...Naprawdę prościej powiedzieć: Mam Cię w dupie;))))

Ten temat długi i szeroki, można wymieniać tysiące przykładów dlaczego może się ktoś spotkać a ktoś nie. Może coś w tym jest, w tym zagonionym świecie że lepiej się szybko na czasie umawiać.
OdpowiedzUsuńChyba,że ktoś uchyla się non stop;) Kwestia interpretacji:)))
UsuńNo to wtedy wiadomo, nie ma nic na siłę. Chyba coś sama o tym wiem ;-)
Usuń