niedziela, 14 października 2018

Sąd pod (O)sąd !

Wysoki Sądzie, niech Sąd usiądzie!



    Mogłabym (ale nie chcę) napisać felieton o Panu Zbigniewie W, który prawie dwa lata temu zakręcił moim rodzicom i babci zawór z wodą bieżącą, a od lat dwunastu próbuje pozbawić ich drogi koniecznej, a tym samym wjazdu i dojścia do ich posesji. Mogłabym pisać o tym jak podsuwa im umowy kupna ich domu wraz z działką...i grozi, że zatruje im życie jeśli nie ulegną jego chorym żądzom posiadania, że zastrasza moją rodzinę odwołaniami do cytuję "usranej śmierci". Jego syn Bartłomiej W twierdzi ,że  jego ojciec to jest "lajcik sofcik". Gdy on Pan i Władca przejmie majątek i włości to dopiero będzie hardcore! "Nie macie tu życia"...mówi! Mogłabym naparzać na klawiaturze jacy są bezduszni, okrutni, chciwi... Używać górnolotnych chwytających za gardło i serce bełkotliwych tekstów o cierpieniu...odebraniu człowieczeństwa...ale co to da? Już Leonardo Da Vinci wiedział, że " Nic nie zawodzi bardziej niż sąd własny"... Własny czy państwowy...jeden kit! Sąd to dla mnie obecnie tylko słowo. Powinno oznaczać sprawiedliwość...Błahahahahaha!


  " Sąd: grupa ludzi orzekająca, która strona miała lepszego adwokata."

                                                          Julian Tuwim " Jarmark rymów"


   Nie od dziś wiemy, że " sprawiedliwość mieszka na dnie pełnego worka"  na ulicy Szerokie Plecy. Czy kogoś to jeszcze dziwi? W tym kraju można zakręcić komuś wodę, pozbawić dojścia do własnego domu, wymuszać przeprowadzkę i sprzedaż własności... Można pod warunkiem, że jest się byłym ordynatorem, śpi się na forsie, ma szwagra prawnika i całe otoczenie siedzi jak mysz pod miotłą bo a nóż widelec sąsiad łóżko w szpitalu załatwi, albo bioderko złoży. Jeśli "wina sama przyciąga sąd" jak pisał Franz Kafka to ja się pytam gdzie ta sprawiedliwość? Znaleźć ją można bardzo szybko...niestety tylko w słowniku pod literą S.



   " Świat jest pełen niesprawiedliwości. Bankier może napisać zły poemat i nic. A niech tylko poeta spróbuje wypisac zły czek"

                                                            Thomas Stearns Eliot


   Jak można przez dwanaście lat nie ustalić drogi pomiędzy trzema działkami? Ilu geodetów trzeba zatrudnić,( wiem o ośmiu), do ilu instancji się odwołać? Co trzeba zrobić, aby mieć prawo do wody...albo chociaż do beczkowozu? Ile peniędzy trzeba zaiwestować w tą niekończącą się opowieść? Ile lat będzie trzeba jeszcze zbierać deszczówkę i roztapiać śnieg żeby umyć gary... Zadam te pytania "od dupy strony": Kim trzeba być Wysoki Sądzie?



   Ja wiem, że "każdy się czasem spóźnia, a najczęściej sprawiedliwość"...Ja wiem, że milion takich "błahych" spraw czeka na wyrok, że nie ma pargrafu na zakręcenie komuś zaworu, że rur nie wolno sobie pociągnąć bo nie ma wyroku w sprawie drogi... Ja wiem, że się kurwa nie da bo to polski "niedasizm"...i że przykro Sądowi...  no...no..no nie da się...Ale dlaczego Sąd śmie mianować się określeniem WYSOKI? No tak...Z góry maluczkich nie widać...



 Niski  sądzie który nic nie może... Babcia leży w szpitalu, tacie wysiada chory kręgosłup od noszenia baniaków na drugie piętro, a mama waży jakieś dwadzieścia deko...Wszystko przez niemoc polskiego prawa! Arystoteles mądrze prawił, że "prawdziwą sprawiedliwością jest przeżyć to co się uczyniło innym"...



Panie Zbigniewie! Proszę pamiętać!  Karma wraca gdy się pies przeje...


 


 


   

  


   

  

sobota, 6 października 2018

Spowiedź ateistki

   Drogi Panie Smarzowski!

  "Sugerownie, że nienawidzę ludzi relgijnych bo nienawidzę religii, jest jak sugerowanie, że nienawidzę ludzi z rakiem bo nienawidzę raka"

                                                                           Ricky Gervais

  Chcę aby list do Pana był moją osobistą, subiektywną recenzją filmu...Filmu opartego na faktach. Uklęknijmy więc w konfesjonale. Wysłucha Pan spowiedzi. Spowiedzi ateistki.

  Zgrzeszyłam...Poszłam, obejrzałam...i ośmieliłam się pomyśleć! Opinie katolików, których nieskazitelne sumienie nie pozwala pójść do kina, Pan zna. Obrzucili już Pana jajkami? Spoliczkowali? Nazwali synem szatana? Jak można, pytają... JAK MOŻNA? Wszak każdy ksiądz jest wysłannikem Chrystusa...Mnie się jednak wydaje, że jest po prostu człowiekiem...Wobec niektórych jednak to określenie to grube nadużycie.

  Pan nie lubi wywiadów! To widać...Mówi Pan mało i niechętnie, a głupie, powtarzalne pytania Pana irytują... I słusznie! W przypadku tego filmu dyskusje są zbędne... Na temat faktów się nie debatuje. Przedstawiony przez Pana świat nie podlega dyskusji. Wymaga myślenia i szybkiego działania bo umówmy się: jest źle!!!!

  Jako ateistka nie nienawidzę religijności. Szanuję ją. Przyglądam się jej z zaciekawieniem...Mogę ją ocenić z perspektywy dziecka ochrzczonego, bogobojnego i modlącego się kiedyś żarliwie oraz w chwili obecnej gdy nie wierzę już w gadające węże, lepienie ludzi z żeber i poród dziewicy. Proszę mnie nie oceniać...Przepraszam, że teoria ewolucji jest mi bliższa. Ten film nie odwraca człowieka od wiary, nie mówi: Kowalski! Boga nie ma! Mówi: Kowalski wierz w co chcesz, ale reaguj na krzywdę. Pomyśl! Odpowiedz sobie na pytanie: Czy to jest kościół mojego Stwórcy?


  Proszę Pana! Proszę nie dać sobie wmówić, że jest Pan obrazą religii. Obrazą religii jest polski kościół. Mówię to nie dlatego, że patrzę bezmyślnie w ekran i  wierzę Panu na słowo. Ja to widziałam, słyszałam... wiem ,że tak jest... Ktoś mi bliski jest ofiarą księdza pedofila...znajomi moich znajomych też...  W każdym domu koperta na kolędzie była zawsze nieprzyzwoicie gruba... Koledzy ministranci liczyli mozolnie zebraną mamonę... Chce Pan posłuchać o kwotach? O traumie jaką pozostawia zły dotyk? O proboszczu w "mojej" parafi, który miał syna? Nie musi Pan...Każda scena, minuta, klatka tego filmu to samo życie!


  W latach "X" w pewnej wsi był duchowny, o którym wszyscy wiedzieli, że dotyka dziewczynki. Ktoś nawet widział jak gwałci jedną na plebani... Opowiedzenie o tym rodzicom skończyło się srogim laniem..." Bój się Boga...nie wolno tak mówić o księdzu...Co Pan Jezus sobie pomyśli?!!!!" Dziś podręcznik do "wychowania do życia w rodzinie" radzi, aby nie urazić oprawcy i go nie prowokować! Czy to jest na serio, czy nam się to śni?


  Jak może Pan poniżać księży, mówią...Przecież w  każdej grupie społecznej trafi się pedofil... A gdzie najłatwiej skryć się dewiantowi? Gdzie będzie bezpieczny? Gdzie ochroni go państwo, przełożony? Gdzie wybaczą mu nawet rodzice ofiary? Najlepszą przykrywką jest przykrywka wiary...Pedofil w kościele jest po prostu bezpieczny! A więc przebaczajcie oprawcom! Zboczeńcu Welcome to SEMINARIUM DUCHOWNE!!!!


  Po seansie widzowie bili brawo...kilkoro płakało, wszyscy wychodzili w totalnej ciszy. " Kurwa...ja pierdolę" rozbrzmiało gdy na ekrane gwałcono chłopca... Wie Pan co? "Młodzież w ramach lekcji historii szła obowiązkowo na Smoleńsk, może na Kler pójdzie w ramach lekcji religii?"


  Pan ma moc! Pan wie! Treść, forma, obsada, klimat, humor... Każdy Pana film zostawia w człowieku coś...  Szarpie za napięte gdzieś w środku struny, zmusza do myślenia, czasem podaruje dziwny sen i skołowaną pobudkę...czasem zaogni dyskusję przy rodzinnym obiedzie. Budzi schowane gdzieś w środku przeżycia. "Spotlight" przedstawił tylko przerażające dane! Pan igra z emocjami widza...rozśmiesza go by za chwilę wbić w fotel ludzkim okrucieństwem...Tak...LUDZKIM...Bo zwierzę nie zrobiło by tego młodym swojego gatunku...


Więcej grzechów nie pamiętam!



  

  
 
 


P.S. Proszę pozdrowić Dr Misio! Panie Jakubik, ja Pana aktorstwo kocham!!!!

  



czwartek, 24 listopada 2016

Sarenka

   Ciemnym lasem biegła sarenka. Wielkie oczyska,roztrzęsione, wątłe ciałko...
Gdzie się schować...gdzie się schować - myślała! Jej rozszalałe serce chciało wyskoczyć z piersi. Waliło jak młot pneumatyczny.
Gdzie ten wilk? Gdzie ten wilk? Uciekać! Uciekać! On mnie zje!!! Pomocy!
  - Ty głupia sarenko! W tych lasach wilków nie ma! Po co uciekasz? - zapytał jeż
  - Jest! Biegnie tu żeby mnie skrzywdzić! - odpowiedziała sarna
  - Ty to chyba jesteś psychiczna! Wyluzuj! - odparł kolczasty śmiejąc się pod nosem. Po chwili odszedł w głąb lasu pędząc do swoich " jeżych" spraw....




   Drogie jeże!

   Powiedzce czy spotykacie na swej drodze sarenki? Jakie one dziwne! Na imprezę nie wyjdą, z tłumu uciekną, do samlotu nie wsiądą. Dziwnie roztrzęsione raciczki mają, gałki oczne rozbiegane, język im się plącze. Własnego cienia się boją! Aleee głupie co nie?

  No właśnie! Czy głupie?

  Przeciętny "normalny" nie ma bladego pojęcia z iloma osobami  z nerwicą lękową ma styczność i czym owa przypadłość jest. Być może spotyka ją codziennie w autobusie, może w banku, w pracy lub przy kolacji w rodzinnym domu...
Spotyka i ocenia! PEWNIE ALKOHOLIK, IDIOTA, ZNERWICOWANY DEBIL!
Dla nerwicowca hasło:"weź się w garść" lub "nie denerwuj się" działa jak cios w policzek! A najeżeni, wszystkowiedzący, silni i hardzi dają milony rad nie mając pojęcia czym jest to zaburzenie...Mają ich za psycholi. A to nie mózg jest chory...Tylko EMOCJE!

 Jak ogromnym cierpieniem jest atak paniki wie tylko osoba "chora". Wbrew przekonaniom, że na nerwicę lękową zapadają tylko słabe jednostki powiem: Trzeba być cholernie twardym żeby z tym żyć! I to samemu...Samemu wśród obcych dziwnych objawów takich jak lęk wolnopłynący, depersonalizacja, derealizacja, panika, objawy somatyczne. Samemu wśród normalnych....

  Czym jest w dzisiejszych czasach definicja normalności? Kim jest NORMALNY człowiek? Nie ma nerwicy, depresji, złych snów, lęków, zwidów, natręctw, uzależnień...nie jest introwerykiem,ekstrawertykiem, osobowością borderline, nie miał trudnego dzieciństwa, nie był gnębiony w szkole, nie jest hipochondrykiem, cholerykiem, sangwinikiem... Halo! Jest tu ktoś normalny? ;-)

  Zamiast szczycić się zdrowiem i siłą swojej sfery umysłowej bądźmy dla innych po prostu ludźmi! Słowo LUDZKI oznacza pełny zrozumienia, tolerancyjny, pomocny, czuły...Bądźmy przy drugim człowieku tak po prostu...Bez zbędnych rad, nakazów, surowych ocen... Tego potrzebują "znerwicowani". "TO" nie bierze sie znikąd... Mózg się nie popsuł. Nerwica lękowa bierze się z niewypowiedzianych słów, stłumionych emocji, połkniętych łez, schowanych głęboko kłopotów i trosk... Często z samotności, jako następstwo depresji, trudnych i bolesnych przeżyć. To może spotkać KAŻDEGO! Nazywam to rakiem emocji... Tylko w tym przypadku najpierw umiera dusza...


   ..........................................................................................................


   Nie tłumaczcie sarence, że wilka nie ma! Nie wściekajcie się gdy przed nim ciągle ucieka. W jej oczach on ma naprawdę ostre kły...Ten wilk zły...
   Pozwólcie jej zwierza oswoić, pogłaskać...może nawet się z nim zaprzyjaźnić. Kluczem do wyleczenia nerwicy lękowej jest jej zrozumienie. Walka, szarpanie się z nią, pytania typu: dlaczego ja... nic nie dają! OSWOJENIE to słowo klucz! A jeśli w tym wszystkim znajdzie się mądre wparcie drugiego człowieka, wyzdrowienie jest tylko kwestią czasu...
 Naprawdę!



  




poniedziałek, 8 lutego 2016

Mejkap na minusie

  Gdy nie ma o czym pisać to NIE MA! I już! Koniec! Kropka! Wenę diabli wzieli...No chyba,że chcecie słuchać o barszczu, kapuście i tych kolejkach w sklepach, które zwiastują nadejście końca Świata! Zjawisko to zwane jest Christmas Apocalypse!
   Nie pisałam bo temat stada staruszek wypełzających na ulicę tylko w tym okresie roku...WSZYSTKICH na raz, tworzących istne tsunami zrównujące markety z ziemią jest nudny! A ja...jak to ja;) o gwiezdnych wojnach pierogowych delikanie bym nie pisała;) Przemilaczałam więc grzecznie!

   Pomysł na felieton przyszedł wraz z mrozami i śniegiem. Bo dla makijażystki połączenie nienagannego mejkapu wraz ze szczypiącym w ryj mrozem i zacinającą w oczy białą kupą to istna klapa!

  Od dziecka byłam ubierana ciepło! Zbyt ciepło! Na cebulę, na kapustę, warstwowo to mało powiedziane. Jak by to było dziś, pamiętam rajtuzy podciągnięte pod pachy i swędzące od nich poślady. Podkoszulek, podpodkoszulek, sweter i golf pod kamizelką. Fakt, że dziecko nigdy nie zazna zimna to krzywda na całe życie! Mam teraz upośledzoną tolerancję na niskie Celcjusze! Pojęcie ciepło zaczyna się od +30 :)))

   Idę ja sobie dziarsko przy minus 10 w moich Emu z wełny, na zadku drapią rajtki, w rajtkach pociśnięta koszulka po same uda, obowiązkowa czapka, kaptur i rękawice z jednym paluchem (dzięki mamo!;) i trafiam na zjawisko fenomenalne! Na przystanku stoi Ona! Kozaczki, spódnica, lekka kurtka,stylowy komin...Czapki, rękawiczek, gaci - brak! Róż na poliku, satynowy podkład, krecha po skroń samą. Nie trzęsie się, nie smarka, jej nienaganna fryzura nie jest rozwiana. Stoi i wygląda!
 Mój wzrok przenosi się na witrynę sklepową...Odbija się w niej jej puder róż kurteczka i obok...zaraz obok...jakiś stworek! Okrąglutki, szary  kosmita. Ma czerwony nochal i schodzącą dookoła niego skórę, w kącikach oczu zebrane grudki soli, włosy sterczą  na boki zamarznięte. Właśnie mocuje się z chusteczką bo z jego nosa wydostaje się ciecz. Jest mu ciężko go wytrzeć ponieważ posiada tylko kciuki...Bidulek taki...(Kur  wa)gon pełny! Przecież to ja!

   Jak? Jak ja się pytam ona to robi, że tak wygląda? Jest to pytanie w stylu: W jaki sposób do jasnej ciasnej latem niektóre kobitki mają nienagannie białe sandałki i czyściutkie stopy? A ja...ja musze mieć zawsze paluchy upier....e jakbym chodziła boso po smole! "Łaj...łaj" mój nos jest  wiecznie pijackim kindżałem i wyglądam jakbym zamarzała na Evereście. Zamiast chodzącej reklamy makijażu mogę być co najwyżej etykietą na winie marki wino. Zazdroszczę tej niuni postawy wobec zimy. Mnie niestety skubana pokonała;)

Wszelkie przepisy na bycie "laską" przy  minus 10 mile widziane! Chyba, że...to był tylko manekin;)

  



 


 

  
  

niedziela, 7 lutego 2016

Coś mi wypadło!

    Chyba jestem niefajna! "Be", nudna i patrzeć na mnie nie można! Ludzie mnie nie lubią i omijają szerokim łukiem... Cholera! Przecież się myję (przysięgam) dwa razy dziennie, zęby trzy razy...i zmieniam co dzień skarpety! Gacie też! Hmmmm...to nie smród!
   A więc...może...może...Pieprzę od rzeczy i opowiadam tylko o tym jak fantastyczne dzieci posiadam, jakie robią kształtne kupki, i że zamiast pizza mówią "pipca"...bo TO TAAAAKIE UROCZE!
   O mazidłach ciągle nie gadam. Choć temat nie powiem...kuszący. Wypowiadam się tylko pytana i proszę na wstępie rozmowy: W razie transu - Z liścia! Wtedy się opamiętam;) To też nie to....Więc co?


    "No jasne, że musimy się spotkać"- słyszę...kolejny raz...w ciągu dwóch lat ! W marcu padało, potem były Święta, w maju za zimno, następnie urlop, no i faaaaaaala upałów (tak...te dwa tygodnie w sierpniu;), no a we wrześniu jest początek roku szkolnego...w listopadzie znowu lało, a  grudniowe "iwenty" trwały przecież ponad miesiąc! 52 tygodnie, 365 dni! Wciąż za mało czasu na kubek kawy i szarlotkę:(


  Rozmawiałam ostatnio z kimś mi bliskim. Żeby zebrać ekipę na piwo potrzeba było pół roku, a na podobne wyjście z żonami nie ma szans. Czy stając się rodzicami przestajemy sie bawić, nie wypada nam strzelić głębszego, nie mamy siły wyjść ? Czy potomstwo sprawia,że jesteśmy kimś innym niż przed "brzuchem" i zobowiązuje do siedzenia w domu? To cały czas ta sama ja. Przybyło mi funkcji, ale nie ubyło praw i chęci! No chyba, że...Wyjście z żonami to wstyd...Bu!


  "Jeżeli ja nie wychodzę to on też nie wyjdzie!"- mówi ona. I siedzą tacy zgorzkniali, sfuczani trzydziestoletni tetrycy... On się nie postawi, a ona nie odpuści. Nici więc z babskiego wyjścia żeby on też nigdzie nie wypełzł. Bo gdyby opuścił bezpieczną przystań i domowe gniazdko...Błahahaha...Powiedzmy wprost: KLATKĘ, pewnie ptaszek pofrunął by "o jeden most za daleko..."Bo faceci na browara wychodzą zdradzać i patrzeć na inne dupy! A ich miejsce jest tylko w domu! Padam gdy to słyszę! Padam na ryj i leżę! A ilość wymówek na babskie niewyjście jest kosmiczna...i komiczna...

-  Bo dziecko ma katar...
-  Bo katar ma dziecko
-  Bo teściowa złamała nogę
-  Bo teść teściowej złamał nogę
-  Bo pada deszcz
-  Bo pada śnieg
-  Bo nie pada, ale zawsze może


   Właśnie czekamy na naszych znajomych. Znajomi nie posiadają "fejsa", ale gdy piszę esa: "7.02 godz 16.00 u nas! Kawa i kolacja!" Oni odpisują: "Jacha"! I może w tym tkwi tajemnica...Może Facebook rozleniwia... Skoro mam przyjaciół na ekranie to wiem co u nich aż za dobrze...do porzygu;) Ostatnio jednak dzięki "fejsikowi" udało się niezłe spotkanie po latach... Bo chcieć to móc! Znam "babeczki" co im nie straszny cały dzień w pracy, 40 kilometrów drogi, śnieżyce i facet czekający w domu. Wsiadają w auto i są! Znajdzie się też małżeństwo, z którym jedno spotkanie w miesiącu to mus! A co z resztą? Reszcie coś wypadło...i ciągle wypada...Naprawdę prościej powiedzieć: Mam Cię  w dupie;))))






  

sobota, 24 października 2015

Kupa's time!

   To, że mam coś z głową wiadomo nie od dziś! Lekko zryty beret i cofnięty podbródek jasno wskazują na uszkodzenie mózgoczaszki. Co zrobić..."Trza" z tym jakoś żyć! Leczyć się nie da bo to wrodzone, a naprawa kosztuje miliony monet. Powiem Wam jednak o co dokładnie chodzi bo odnoszę wrażenie,że ze mną nie jest najlepiej;)

  Tydzień temu...dwa może,  siadła Wasza nie do końca normalna koleżanka przed lustrem. Mmmm mamuśka!- pomyślała...nie jest z Tobą tak najgorzej! Cycki wciąż znośne, brzuch płaski, włosy błyszczące, a ta szminka...mmm...miodzio! Mejkapik jak malowany...Damn I'm Good! Czemu jeszcze braw nie słyszę?


  Dnia tamtego pamiętnego wszystko we mnie było cacy! Lok zakręcony ponętnie, kreska jak jaskółczy ogon, brew doskonała.  W zwykłych szarych dresach moja pupa mogła zaśpiewać tylko: "I'm Too Sexy...."! Istną przesadą był wieczorny zachwyt sobą po zmyciu makijażu i zdjęciu stanika...Kąpiel, lampka wina...bzykanko...Jestem piękna! Zasypiam...


  Macie czasem poczucie,że ktoś Wam podmienił mózg, a w najlepszym wypadku oczy? Budzicie się dnia następnego a tu pstryk! To coś w lustrze to ja? Wczoraj nie było tych zmarszczek, cieni pod oczami,...ba...nawet tłuszczyku nie było! 7 godzin temu too sexy, a teraz too ugly? What the f....k?


  I tak oto zawitał do mnie "kupas time"...Przyłazi taki znienacka, psuje fryzurę i humor, krzywi lustra.... Na dodatek mówi do ucha: " jesteś złą matką, kiepską żoną, wstrętną babą" i jakby tego mało było, skubany rozp.......la mój makijaż! Mam teraz dni złej kreski, fatalnego blendingu i uwaga, uwaga (usiądźcie!) nie cieszą mnie mocne szminki!!!! Niepełnosprytność nabyta nie pozwala mi równo pomalować ust! Oto co ofiarował mi "kupas time"!


  Biorę go na przeczekanie...W końcu się znudzi, odejdzie i uczepi się jednej z Was. Poznałam go trochę i wiem, że prawdopodobnie odżywia się hormonami i uwielbia brak słońca. A Wasz gówniany czas? Czy też robi z Waszej ulubionej bluzy worek na kartofle? Jak często jesteście nawiedzane? A może wiecie jak kopnąć go w dupę? Pozdrawiam  ja i mój wierny przyjaciel:-D


Szurnięta? Czy jestem po prostu kobietą?









  


  


 

 

piątek, 23 października 2015

Kłamczucha

    Jestem oszustką!....... Prawda o mnie jest inna niż Wam się wydaje!........Od szesnastego roku życia stwarzam pozory bycia sobą!..........Kłamię!..............Koloryzuję!
   Czy ktoś wreszcie wezwie policję?

                                         ........................................

   Internety ociekają hejtem ostatnio! Naprawdę! WOW! Laska powiedz coś nowego bo wieje nudą i "piździ" wciąż tym samym.... Hejt był, jest i będzie, a rozwodzenie się nad nim i rozkładanie go na części pierwsze to jak walka z wiatrakami! (Co ja mam z tym wiatrem dzisiaj! :)))

  Przybiera różne formy i atakuje wciąż nowych, starych, pięknych, orginalnych, szczupłych, puszystych...Już nie będę wymieniać bo oberwało się  chyba wszystkim! Otwierasz "fejsa" i jesteś dziś brzydka, jutro olśniewająca, wczoraj fenomenalna, pojutrze mało zdolna. Jak ktoś choruje "niech zdycha", gdy umiera to"oby szybko", a gdy kasy ma jak lodu to "dupy dawał komu popadnie"....Ale MAKIJAŻ???? KTOŚ ŚMIE ATAKOWAĆ MAKIJAŻ??? ;-D


  Boli nas najbardziej to z czym potrafimy się utożsamić...Co raniąc innych krzywdzi też nas. A, że pusta i wymalowana"gupia"  lala jestem ( co nieeee?)  to dreszcze wywołuje u mnie szydzenie z kobiecych niedoskonałości!  Oszukujemy Was Panowie makijażem? Czy może jesteście zbyt napaleni, powierzchowni i ślepi żeby dostrzec wnętrze kobiety? Rozmawiacie z nami czy z naszym pudrem?


  I tu zacznie się litania! Długie kazanie raczej! Będzie sztorm, huragan i tornado! Powieje grozą;))))
  Panowie się przebudzili! Olśniło ich! Zobaczyli popularny w sieci tutorial "Power of make up" i wtedy ich świat się załamał! "A a a a... ale jak to? To one tak nie wyglądają naprawdę...?"Bo do tej pory myśleli (wątpliwe;) że to złoto na powiece jest prawdziwe, że z kreską na oku to się kobieta rodzi, a na twarz  nakładamy krem o nazwie "photoshop" ! Kochani! Wreszcie ktoś pokazał Wam prawdę! Nawrócił Was szczęśliwcy! Już wiecie...Bo do tej pory...Dzieci we mgle;)


  Powiedzcie mi tylko rzecz taką...Czy mi się wydaje czy makijaż najbardziej hejtują ci panowie, którzy co sobotę na bibę podążają ze swoją długonogą, długorzęsą, różowoustą, wytapetowaną Panią i są jak paw dumni, że mają taką fajną dupeczkę...? Czy "My Pale Skin" najbardziej upokorzyli Ci, którzy  pryszczy podkładem ukryć nie mogą, skrócić optycznie swojego nosa czy wydłużyć....hmmm....czegoś?


  Burzę się bo kocham make up! Dodaje mi pewności siebie, daje poczucie atrakcyjności. Jak każda kobieta chcę być dla swojego faceta piękna, a coś co zostało wymyślone również dla nich, zostaje wykorzystane przeciwko nam! Baba chce dla chłopa jak najlepiej a tu bęc po łapkach kłamczucho! Oszukujesz! Aresztować! Ukarać!


No to ja...WIEJĘ stąd!