Jolka ważyła około 60! Żyła szybko i w pełni świadomie... Czuła się dobrze i kochała siebie...Przynajmniej tak jej się wydawało! Znalazł się jednak ktoś życzliwy kto dał jej do zrozumienia, że to jak siebie postrzega, co robi i jak żyje jest be..."Jola...nie dbasz o siebie!..." No i Jola zadbała!
Nie widziałam jej rok...365 dni wystarczyło żeby z rumianej, uśmiechniętej, zdrowej babeczki zmieniła się w kobietę której życie jest przez nią samą kontrolowane na każdym kroku, w każdej sekundzie!
Godzinę zeszło zanim znalazłyśmy knajpkę, w której wszystko by pasowało! Bo Jola teraz jest eko! Je eko, pierze eko...śpi eko i eko oddycha! Więc piwo odpada bo to alkohol, pizza też bo kalorie...stolik na zewnątrz...absolutnie! (Dziura ozonowa i spaliny...brrrrr...) Tylko nie w słońcu bo spf 50 nie zabrała, a tak w ogóle to mamy tylko godzinkę bo o 19.00 biega 20km....Codziennie...I jak raz sobie odpuści...Ziemia stanie!!!!
Nie powiem, nie powiem...Jola się wylaszczyła! Chętnie chwali się minus 10 na wadze, opowiada o kaloriach, treningach, piorących orzechach i nasionkach szamańskich dodawanych do wszystkiego... Tylko, że Jola mnie nie rozumie. Nie słucha! Jola mnie NAWRACA!
Tak się niestety składa, że jestem zacofana! LUDZIE!!! NIE BIEGAM I JEM SCHABOWE! Miałam kilka prób okołosportowych, ale wymiękłam. Gdybym teraz przy moich 53 kilogramach chciała być fit cierpiałabym po jakimś czasie na chroniczne bezdupie (a swoją krągłą D lubię), cofnełabym się w alfabecie z C do A, a gęba widoczna by była tylko z profilu;) Jedząc samą zieleninę i wióry kaleczyłabym się o własne żebra, a moja facjata byłaby jeszcze bielsza!
Jest jeszcze kwestia SZCZĘŚCIA! Uszczęśliwia mnie tłusta chińszczyzna raz w tygodniu, Tyskie ponad wszystkie ( w granicach rozsądku;),kawa ze śmietanką, majonez i wakacyjne plażowanie ... Pełen komfort daje mi brak tabelek, liczników, nieprzekraczalnych norm i reżimu... Bo żyję nie po to aby mieć na "selfim" sześciopak...Żyję bo lubię;)))
Szczerze podziwiam tych którzy mają na tyle samozaparcia aby schudnąć i żyć zdrowiej... Jeśli tego potrzebują! Coraz częściej jednak obserwuję u ludzi fit kij w tyłku...Bo trening to temat śmiertelnie poważny, wzniosły i dla niektórych JEDYNY...
Jola ma anemię, niedobór witaminy D, kłopoty z kolanami...i alergię na wszystko...odkąd jest lepszą wersją siebie... Ma problemy w małżeństwie bo nie ma siły na seks...Nie przypomina dawnej Jolki, która nie musiała się zmieniać... Niestety jest teraz tak zdrowa że aż chora... i na pewno mniej szczęśliwa!
wtorek, 30 czerwca 2015
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Parobek nierobek?
"Sefory" i inne potwory!
Kraj ten ogarnął strach! A jak wiadomo ma on wielkie, wymalowane oczyska i koszulkę z napisem: SIECIÓWKA. Dopada nas po przebudzeniu! Ściska gardło i miesza w żołądku powodując dość często rzadkopłynną chorobę z rana... Wiecie co to mobbing? To norma!
Wchodzę do drogerii... Personel w mundurkach (lekko blady) szuka wzrokiem klienta! "W czym pomóc, co podać, trzeci produkt gratis...Tylko błyszczyk? Rozumiem..." Słyszymy skwaszone 'do widzenia'... Bo "parobek" dziś normy nie zrobi! Ma nie tylko po premii...Ma też po godności...:(
Powiedzcie mi ludziska czy to Polakowi "u władzy" palma odbija czy przypadłość to czysto ludzka- poniżać? Bo gdy z zaplecza "wypada" zapłakana i roztrzęsiona młoda dziewczyna, a za nią uśmiechnięta Pani z tabliczką na piersi: KIEROWNIK SALONU to wiemy co się święciło! Może kibla "pracownica" nie umyła lub kurzu z górnej półki nie starła...albo uśmiech nie taki i utarg poniżej normy..."Kierownica" wymaga, a poprzeczka w sieciówce jak wiadomo- wysoko! Trzeba mieć twardą dupę żeby przeżyć spadając!
Może to ten? Nie... Tamten! Przyszedł, przymierzył i nic nie mówił! A gdy nie kupił już wiemy...To on! Pan tajemniczy. Raport do centrali już się pisze. Czy zęby suszymy i czy gacie w kancik odprasowane... Czy poziom nachalności i włazidupstwa prawidłowy...Oby, oby roboty nie stracić bo na to miejsce już czeka stadko nieuświadomionych!
Normy, normiszcza! Utargi...Progi...Ciągle zbyt wysokie...I zamiast traktować klienta jak człowieka, my z kijem w dupie, sztuczni, sztywni, wyprostowani ciśniemy kit i łazimy krok w kroczek za kupującym by premia była!
- A może pomóc...? Podać rozmiarek? Mamy jeszcze sukieneczki, perfumiki...Może jeszcze tą szmineczkę szmineczunię?
Ten kto opracował ten chory podręcznik podejścia do klienta musiał albo kochać zdrobnienia albo mieć nieźle zryty beret;)))
Odkąd nasz markecik przejął jakże uroczy kwiatek o nazwie Stokrotka jest tylko gorzej! Sprzedawczynie i kasjerki blade, rozkojarzone...Biegają jak mróweczki ciągle szeptając... W ich "dzień dobry" nie ma już dawnej życzliwości! Jest strach! Pani na mięsnym już mi nie powie, że karczek wczorajszy i poleci szyneczkę. Bo jej nie wolno...Tak jak podać mi kiełbaski bez kolejki gdy dziecko wyje, albo sprzedać trzy plastry na spróbowanie. Ma zakaz! Zakaz bycia ludzką...
Zaszczyt pracy w sieciówce miałam...( Do dziś składam koszulki z linijką w ręku;)... Zgnojona nie raz zostałam... Ani razu nikt w ramach motywacji nie zaproponował mi pieniędzy czy dodatkowego dnia wolnego za osiągnięcia. Dwunastogodzinna dniówka miała godzin czternaście. Byłam sprzątaczką, sprzedawcą, wykładaczem towaru, dostawcą jedzenia...Byłam niezastąpiona i niedoceniona!
A od swojego ówczesnego kierownika usłyszałam: "Dobry pracownik to zestresowany pracownik..." Następnego dnia...Odeszłam:)))
Kraj ten ogarnął strach! A jak wiadomo ma on wielkie, wymalowane oczyska i koszulkę z napisem: SIECIÓWKA. Dopada nas po przebudzeniu! Ściska gardło i miesza w żołądku powodując dość często rzadkopłynną chorobę z rana... Wiecie co to mobbing? To norma!
Wchodzę do drogerii... Personel w mundurkach (lekko blady) szuka wzrokiem klienta! "W czym pomóc, co podać, trzeci produkt gratis...Tylko błyszczyk? Rozumiem..." Słyszymy skwaszone 'do widzenia'... Bo "parobek" dziś normy nie zrobi! Ma nie tylko po premii...Ma też po godności...:(
Powiedzcie mi ludziska czy to Polakowi "u władzy" palma odbija czy przypadłość to czysto ludzka- poniżać? Bo gdy z zaplecza "wypada" zapłakana i roztrzęsiona młoda dziewczyna, a za nią uśmiechnięta Pani z tabliczką na piersi: KIEROWNIK SALONU to wiemy co się święciło! Może kibla "pracownica" nie umyła lub kurzu z górnej półki nie starła...albo uśmiech nie taki i utarg poniżej normy..."Kierownica" wymaga, a poprzeczka w sieciówce jak wiadomo- wysoko! Trzeba mieć twardą dupę żeby przeżyć spadając!
Może to ten? Nie... Tamten! Przyszedł, przymierzył i nic nie mówił! A gdy nie kupił już wiemy...To on! Pan tajemniczy. Raport do centrali już się pisze. Czy zęby suszymy i czy gacie w kancik odprasowane... Czy poziom nachalności i włazidupstwa prawidłowy...Oby, oby roboty nie stracić bo na to miejsce już czeka stadko nieuświadomionych!
Normy, normiszcza! Utargi...Progi...Ciągle zbyt wysokie...I zamiast traktować klienta jak człowieka, my z kijem w dupie, sztuczni, sztywni, wyprostowani ciśniemy kit i łazimy krok w kroczek za kupującym by premia była!
- A może pomóc...? Podać rozmiarek? Mamy jeszcze sukieneczki, perfumiki...Może jeszcze tą szmineczkę szmineczunię?
Ten kto opracował ten chory podręcznik podejścia do klienta musiał albo kochać zdrobnienia albo mieć nieźle zryty beret;)))
Odkąd nasz markecik przejął jakże uroczy kwiatek o nazwie Stokrotka jest tylko gorzej! Sprzedawczynie i kasjerki blade, rozkojarzone...Biegają jak mróweczki ciągle szeptając... W ich "dzień dobry" nie ma już dawnej życzliwości! Jest strach! Pani na mięsnym już mi nie powie, że karczek wczorajszy i poleci szyneczkę. Bo jej nie wolno...Tak jak podać mi kiełbaski bez kolejki gdy dziecko wyje, albo sprzedać trzy plastry na spróbowanie. Ma zakaz! Zakaz bycia ludzką...
Zaszczyt pracy w sieciówce miałam...( Do dziś składam koszulki z linijką w ręku;)... Zgnojona nie raz zostałam... Ani razu nikt w ramach motywacji nie zaproponował mi pieniędzy czy dodatkowego dnia wolnego za osiągnięcia. Dwunastogodzinna dniówka miała godzin czternaście. Byłam sprzątaczką, sprzedawcą, wykładaczem towaru, dostawcą jedzenia...Byłam niezastąpiona i niedoceniona!
A od swojego ówczesnego kierownika usłyszałam: "Dobry pracownik to zestresowany pracownik..." Następnego dnia...Odeszłam:)))
niedziela, 21 czerwca 2015
Cierp ciało jak żeś chciało;)
tatuaż ( tahitańskie tatau 'znak', malowidło), trwały znak lub wzór na ciele, wykonywany przez wprowadzenie barwnika w skórę *
Dokonało się! Moja wyblakła młodzieńcza zachcianka zniknęła...Już jej nie widać;) Laser? Nieee...COVER! Wymarzony, symboliczny...piękny! Na moje szczęście bo trafiłam na prawdziwego artystę przez duże A:) Znalazłam go przez przypadek... Wcześniej umówiona byłam w innym salonie (z renomą i rozgłosem), ale "znalazła" mnie fotka "błędu w sztuce" mojego niedoszłego oprawcy;) Koliber wyglądający jak dzięcioł solidnie mnie wystraszył i uciekłam! Biegnąc wpadłam w dobre ręce;)
Przedstawiam państwu Kamila! ( Studio tatuażu KAMILEON Tychy - znajdziecie na fb) Podczas cierpień moich koił ból inspirującą rozmową. Skleciłam więc krótki wywiadzik dla Was. Kilka ciekawostek;) Halo! Jest tam ktoś kto kocha malunki na ciele tak jak ja?
- Kamil: Gotowa? Możemy zaczynać?
- Ja: Dajesz! Ale podczas dziarania zadam Ci kilka pytań... Ty pomęczysz mnie, a ja Ciebie, ok? ;)
- K: Dajesz!
- J: Czy ludzie zdają sobie sprawę jaki to ból?
- K: Większość jest zdziwiona, że boli aż tak, ale są też nieliczni pozytywnie zaskoczeni. Indywidualny próg bólu ma tu duże znaczenie.
- J: No łaskotanie to nie jest;)... Mdleją?
- K: Bywa...
- J: No tak...Niektórzy po prostu boją się igły!
- K: Igieł:)
- J : Tzn ilu?
- K: No teraz używam piętnastu!
- J: Na raz?????????
- K: Gdyby była jedna dziarał bym Ci to 3 dni:)
- J: To ja mdleję!! ;D... Powiedz mi...Jeśli zakrywasz...To co najczęściej?
- K: Imiona, imiona, imiona...Standard! Już ich nie liczę. No i stare, wyblakłe tribale jak u Ciebie;)
- J: Czyli tak zwane " błędy młodości"? Jakie trendy teraz panują wśród nastolatków?
- K: Niedawno były gwiazdki...a teraz małe jaskółki, korony i napisy wszelkiej maści;)
- J: A dojrzali ludzie jakie wzory wybierają?
- K: Napewno bardziej przemyślane...Symboliczne...Duże;)
- J: Ile miał lat najstarszy "pacjent"?
- K: 67
- J: I co wybrał?
- K: Skorpiona:)
- J: Czyli nigdy nie jest za późno na takie szaleństwo;)...A jeśli ktoś chce wzór, który w Twoim mniemaniu jest beznadziejny to działasz na zasadach "klient nasz Pan" czy nie robisz sobie antyreklamy?
-K: Staram się odradzić...Tłumaczyć...Naprowadzić na właściwy tor. Nie przyjmuję zlecenia gdy kłóci się to z moim poczuciem estetyki...
- J: Prawo artysty!...Auuuu...Tu boli bardziej...
- K: No tu to pewnie siniak wyjdzie...
- J: Siniak? Ranyyy... Jaki człowiek jest "gupi"!!! ;D
Trzy godziny bólu dzięki Kamilowi stały się do zniesienia. A dzieło, które wykonał trafiło w mój gust. Dokładnie taka była moja wizja. Już czekam aż skończy się czas smarowania, gojenia, a siniak przejdzie wszystkie fazy koloru:) Obyło się bez gorączki tylko noc nieprzespana...Dlaczego decydujemy się na takie cierpienie na własne życzenie? Co sprawia że malowanie ciała tak wciąga? Są tacy dla których tatuaż jest nieestetyczny (zwłaszcza u kobiet), dla których to głupota i oszpecanie... Ja należę do obozu przeciwnego. Gdyby nie mój kolega małżonek, który lubi umiar we wszystkim, pewnie miałabym na plecach obraz;)))Na czterdziestkę....Hmmm...Kto wie;)))
Zanim skrytykujesz pamiętaj: Tatuaż nie zrobi z Ciebie kryminalisty, a krawat nie sprawi,że będziesz człowiekiem na poziomie:)))
* źródło: internetowy SŁOWNIK PWN
Dokonało się! Moja wyblakła młodzieńcza zachcianka zniknęła...Już jej nie widać;) Laser? Nieee...COVER! Wymarzony, symboliczny...piękny! Na moje szczęście bo trafiłam na prawdziwego artystę przez duże A:) Znalazłam go przez przypadek... Wcześniej umówiona byłam w innym salonie (z renomą i rozgłosem), ale "znalazła" mnie fotka "błędu w sztuce" mojego niedoszłego oprawcy;) Koliber wyglądający jak dzięcioł solidnie mnie wystraszył i uciekłam! Biegnąc wpadłam w dobre ręce;)
Przedstawiam państwu Kamila! ( Studio tatuażu KAMILEON Tychy - znajdziecie na fb) Podczas cierpień moich koił ból inspirującą rozmową. Skleciłam więc krótki wywiadzik dla Was. Kilka ciekawostek;) Halo! Jest tam ktoś kto kocha malunki na ciele tak jak ja?
- Kamil: Gotowa? Możemy zaczynać?
- Ja: Dajesz! Ale podczas dziarania zadam Ci kilka pytań... Ty pomęczysz mnie, a ja Ciebie, ok? ;)
- K: Dajesz!
- J: Czy ludzie zdają sobie sprawę jaki to ból?
- K: Większość jest zdziwiona, że boli aż tak, ale są też nieliczni pozytywnie zaskoczeni. Indywidualny próg bólu ma tu duże znaczenie.
- J: No łaskotanie to nie jest;)... Mdleją?
- K: Bywa...
- J: No tak...Niektórzy po prostu boją się igły!
- K: Igieł:)
- J : Tzn ilu?
- K: No teraz używam piętnastu!
- J: Na raz?????????
- K: Gdyby była jedna dziarał bym Ci to 3 dni:)
- J: To ja mdleję!! ;D... Powiedz mi...Jeśli zakrywasz...To co najczęściej?
- K: Imiona, imiona, imiona...Standard! Już ich nie liczę. No i stare, wyblakłe tribale jak u Ciebie;)
- J: Czyli tak zwane " błędy młodości"? Jakie trendy teraz panują wśród nastolatków?
- K: Niedawno były gwiazdki...a teraz małe jaskółki, korony i napisy wszelkiej maści;)
- J: A dojrzali ludzie jakie wzory wybierają?
- K: Napewno bardziej przemyślane...Symboliczne...Duże;)
- J: Ile miał lat najstarszy "pacjent"?
- K: 67
- J: I co wybrał?
- K: Skorpiona:)
- J: Czyli nigdy nie jest za późno na takie szaleństwo;)...A jeśli ktoś chce wzór, który w Twoim mniemaniu jest beznadziejny to działasz na zasadach "klient nasz Pan" czy nie robisz sobie antyreklamy?
-K: Staram się odradzić...Tłumaczyć...Naprowadzić na właściwy tor. Nie przyjmuję zlecenia gdy kłóci się to z moim poczuciem estetyki...
- J: Prawo artysty!...Auuuu...Tu boli bardziej...
- K: No tu to pewnie siniak wyjdzie...
- J: Siniak? Ranyyy... Jaki człowiek jest "gupi"!!! ;D
Trzy godziny bólu dzięki Kamilowi stały się do zniesienia. A dzieło, które wykonał trafiło w mój gust. Dokładnie taka była moja wizja. Już czekam aż skończy się czas smarowania, gojenia, a siniak przejdzie wszystkie fazy koloru:) Obyło się bez gorączki tylko noc nieprzespana...Dlaczego decydujemy się na takie cierpienie na własne życzenie? Co sprawia że malowanie ciała tak wciąga? Są tacy dla których tatuaż jest nieestetyczny (zwłaszcza u kobiet), dla których to głupota i oszpecanie... Ja należę do obozu przeciwnego. Gdyby nie mój kolega małżonek, który lubi umiar we wszystkim, pewnie miałabym na plecach obraz;)))Na czterdziestkę....Hmmm...Kto wie;)))
Zanim skrytykujesz pamiętaj: Tatuaż nie zrobi z Ciebie kryminalisty, a krawat nie sprawi,że będziesz człowiekiem na poziomie:)))
* źródło: internetowy SŁOWNIK PWN
poniedziałek, 15 czerwca 2015
Smoki lubią smoky:)
Post kieruję do moich kreatywnych, zdolnych koleżanek z wizażowej grupy;)))
Ja "pierdziu"...Żeby nie powiedzieć pier......lę!!! Człowiek się przejmuje jak mu się jedna "iskierka" osypie podczas makijażu, blenduje pół godziny żeby cień ze skórą stopić i ma cholerne wyrzuty jak nie zawsze mu wszystko wyjdzie! A tu moja "koleżanka po fachu" pokazuje wszystkim, że nawet jak nic nie potrafisz to i tak robotę w Paese dostaniesz! Ba! Nawet "filma" na "jutubie" bedziesz mieć własnego!
Boziu przenajświętrza co ja jeszcze robię malując w domowym zaciszu? Skoro kobitka, która tapetuje gorzej niż moja sześcioletnia córka, jest makijażowym wykładowcą... Czas umierać!
Widzę linka! Klikam bo dyskusja pod nim ciekawa;) Minuta, dwie, dziesięć...I "na rany koguta" ( albo moje... bo mi serce krwawi) NIE WIDZE CO PACZE!!!
Pani...Hmmm...Jak by tu ją nazwać... Wiza- rzyg- stka...Przepraszam...Może delikatniej - makijażystka maziaje tworzy! I rani mnie na wskroś bo kocham smoky... Nie dość, że traktuje oczęta modelki jak pięty pumeksem i ta ledwo widzi po ich otwarciu to jeszcze jej "blending" ma granice...Niestety wszystkie zostały przekroczone!!! Napewno ta PRZYZWOITOŚCI!
Chyba zacznę się bardziej cenić...Bo niech mi ktoś jeszcze powie, że owa Pani z pędzelkiem ma szkoły pokończone i dostała tą robotę za talent nie po znajomości, to wyjdę z siebie i będą mnie dwie! Ja już tych trendów nie zrozumiem! Bo to taki trend....styl nowy...Prawda??? Błagam powiedzcie, że to jest "dżołk"...Bo tak jak makijaże Pani Anny O;) mi się po prostu nie podobają tak to jest kpina z nas wszystkich!
Gdybym miała więcej siły (dziecko z anginą;) i czasu to bym jakąś wojnę rozpętała! Na szczęście jesteście Wy dziewczęta! I w Was nadzieja bo zdolne jesteście i pracowite...Ta Pani po prostu naszych grupowych mejkapów nie widziała;) I może się od nas uczyć, pozostawiając nam tylko satysfakcję! Bo mój mejkapowy świat na chwilę się zatrzymał i powiedział NIE WIERZĘ!
Parszywa trzydziestka?
Po sobotniej "domówce" w obecności wspaniałych kobiet rocznika około 80' doznałam olśnienia... Pomimo nazywania siebie dinozaurem (Mammulosaurus Rex;) za nic nie chciałabym mieć znów osiemnastki...ani mniej zmarszczek, ani tej maski na twarzy, która była stworzonym przezemnie obrazkiem! Nie mną... pozorem mnie!
My kobiety po trzydziestce mamy w sobie coś prawdziwego. I nie chodzi mi tu o przebyte doświadczenia, macierzyństwo i inne poważne sprawy bo znam kilka doświadczonych przez życie szesnastek ( Roszpunka, Kopciuszek czy Bella;) lecz biega mi o luz, który pozwala nam pozbyć się w tym wieku fałszywego lansu...
Na imprezce w roku około 2003 obowiązkiem było "ku....y" krótkimi zdaniami przerywać, wymachiwać fajką dymiąc zamaszyście i wypowiadać się na każdy temat mądrze inaczej! O jedną puszkę za dużo też miewało swój finał w kibelku i przytulanie go czule;)
A o pasku do gaci zamiast spódnicy, odkrytym pępku, rowku między piersiami i opalonymi na skwarkę nogami nie wspomnę...Czy mi wstyd? Hmmm...Jako wizażystce może trochę...brązowych brwi do jasnego blondu i rzęs typu spider legs... Bardziej mi głupio, że nie potrafiłam być sobą... Ktoś mi powiedział, że makijażystki są puste i na wizaż nie poszłam. Bo zdanie innych liczyło się bardziej niż JA...A JA to kobieta, która:
- Nie wstydzi się już bladej twarzy i nóg i jest w stanie wietrzyć swój cellulit bez skrępowania...
- Kocha makijaż i kosmetyki! Poza tym...uwierzcie na słowo - czyta książki;)))
- Słucha rocka i metalu, ale przyznaje się do tego, że gdy słyszy Pokahontaz " W ruch" buja się bez opamiętania. Kilkanaście lat temu groziło by to wykluczeniem z grupy wiernych muzyce "przyjaciół";)
- Już nie chce się zabić gdy słyszy krytykę! Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził!
Kochane współtowarzyszki imprezki! Od soboty księżniczki Disneya są 30+. Pokazałyście mi, że jesteście seksowne (pomimo tego,że kompletnie ubrane), mądre i spełnione. Czy to kobieta biznesu, czy mama siedząca w domu z dziećmi...Jesteście sobą, potraficie się śmiać ze swoich niedoskonałości. Mówicie otwarcie nie wstydząc się swoich poglądów. Usłyszałam od swojej psiapsióły ostatnio zdanie: "Monia...Ja już mam trzydziestkę...to już nie te czasy...mi nie wypada".A właśnie maleńka, że wypada Ci więcej!
Moja córka:
- Mamooo! Ile Ty masz lat?
- 31 kochanie
- Woooow.....Aż tyle??? ;D
My kobiety po trzydziestce mamy w sobie coś prawdziwego. I nie chodzi mi tu o przebyte doświadczenia, macierzyństwo i inne poważne sprawy bo znam kilka doświadczonych przez życie szesnastek ( Roszpunka, Kopciuszek czy Bella;) lecz biega mi o luz, który pozwala nam pozbyć się w tym wieku fałszywego lansu...
Na imprezce w roku około 2003 obowiązkiem było "ku....y" krótkimi zdaniami przerywać, wymachiwać fajką dymiąc zamaszyście i wypowiadać się na każdy temat mądrze inaczej! O jedną puszkę za dużo też miewało swój finał w kibelku i przytulanie go czule;)
A o pasku do gaci zamiast spódnicy, odkrytym pępku, rowku między piersiami i opalonymi na skwarkę nogami nie wspomnę...Czy mi wstyd? Hmmm...Jako wizażystce może trochę...brązowych brwi do jasnego blondu i rzęs typu spider legs... Bardziej mi głupio, że nie potrafiłam być sobą... Ktoś mi powiedział, że makijażystki są puste i na wizaż nie poszłam. Bo zdanie innych liczyło się bardziej niż JA...A JA to kobieta, która:
- Nie wstydzi się już bladej twarzy i nóg i jest w stanie wietrzyć swój cellulit bez skrępowania...
- Kocha makijaż i kosmetyki! Poza tym...uwierzcie na słowo - czyta książki;)))
- Słucha rocka i metalu, ale przyznaje się do tego, że gdy słyszy Pokahontaz " W ruch" buja się bez opamiętania. Kilkanaście lat temu groziło by to wykluczeniem z grupy wiernych muzyce "przyjaciół";)
- Już nie chce się zabić gdy słyszy krytykę! Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził!
Kochane współtowarzyszki imprezki! Od soboty księżniczki Disneya są 30+. Pokazałyście mi, że jesteście seksowne (pomimo tego,że kompletnie ubrane), mądre i spełnione. Czy to kobieta biznesu, czy mama siedząca w domu z dziećmi...Jesteście sobą, potraficie się śmiać ze swoich niedoskonałości. Mówicie otwarcie nie wstydząc się swoich poglądów. Usłyszałam od swojej psiapsióły ostatnio zdanie: "Monia...Ja już mam trzydziestkę...to już nie te czasy...mi nie wypada".A właśnie maleńka, że wypada Ci więcej!
Moja córka:
- Mamooo! Ile Ty masz lat?
- 31 kochanie
- Woooow.....Aż tyle??? ;D
wtorek, 2 czerwca 2015
Bloody Bobo Day;)
Z okazji Dnia Dziecka miałam nic nie pisać... Dzieciątka w nadmiarze bywają dla niektórych denerwujące, a to przecież blog mejkapowy...raczej;) Jednak młodsza moja latorośl zawsze coś ciekawego wymyśli i muszę...po prostu MUSZĘ o tym skrobnąć;)
Obdarowana zostałam ( a raczej sama "se" urodziłam) córkami skrajnie różnymi od siebie. Starsza ANIOŁ! Młodszej tylko rogów we włoskach szukać! Nie będę wspominać o popisanych długopisem stołach, wylanych i rozmazanych soczkach i spadaniu z krzesełek bo to nudy... Zjedzona kostka rosołowa też się chyba do normy zalicza;) Ale to!?
Na makijaż zawitała zjawiskowa Agnieszka. Teściu-niania niestety przyjść nie mógł więc zdałam się na niezawodnego Sida Leniwca i ulubioną galaretkę truskawkową;)
Blenduję sobie te piękne oczyska,a dziewczynki się bawią... Jakie ja mam grzeczne dzieciaki!
- Mamooo... A Oliwia ma na policzku coś dziwnego...I to nie smakuje jak galaretka...
Hmmm... Czyżby starsza spróbowała śpika młodszej? Szybka kontola bo czas mejkapowania kurczy się jak góralski sweterek po praniu. O kur wa...gon pełny! Krew!
Gdzie? Skąd? Wybite zęby? Nieee...Buzia się śmieje kompletem mleczaków:) Chyba dłoń...Taaak! Sam opuszek palca!
Kapie, płynie...rozmazana na podłodze, we włosach, na kubraczku... A ja nawet chwili na znalezienie plastra nie mam bo klientka do fryzjera zaraz lecieć musi;((( Lidka moja biega z chusteczkami, a młoda uradowana, że jej tak ładnie kwiatki czerwone na białej tapecie wychodzą;)
Teraz już się z tego śmieję! Po kąpieli bąbla, myciu podłogi i winylowej (na szczęście) tapety okazało się, że śladu na paluchu ani na ścianach prawie nie ma;) Aga wyszła z pełnym mejkapem! Dumna z siebie matka wizażystka po całej akcji jak ten osioł ze Shreka zasłabłam na chwil kilka;) Największy ubaw miała oczywiście niespełna dwuletnia Oliwka...
Krew...pot...i kupa śmiechu;)))
Obdarowana zostałam ( a raczej sama "se" urodziłam) córkami skrajnie różnymi od siebie. Starsza ANIOŁ! Młodszej tylko rogów we włoskach szukać! Nie będę wspominać o popisanych długopisem stołach, wylanych i rozmazanych soczkach i spadaniu z krzesełek bo to nudy... Zjedzona kostka rosołowa też się chyba do normy zalicza;) Ale to!?
Na makijaż zawitała zjawiskowa Agnieszka. Teściu-niania niestety przyjść nie mógł więc zdałam się na niezawodnego Sida Leniwca i ulubioną galaretkę truskawkową;)
Blenduję sobie te piękne oczyska,a dziewczynki się bawią... Jakie ja mam grzeczne dzieciaki!
- Mamooo... A Oliwia ma na policzku coś dziwnego...I to nie smakuje jak galaretka...
Hmmm... Czyżby starsza spróbowała śpika młodszej? Szybka kontola bo czas mejkapowania kurczy się jak góralski sweterek po praniu. O kur wa...gon pełny! Krew!
Gdzie? Skąd? Wybite zęby? Nieee...Buzia się śmieje kompletem mleczaków:) Chyba dłoń...Taaak! Sam opuszek palca!
Kapie, płynie...rozmazana na podłodze, we włosach, na kubraczku... A ja nawet chwili na znalezienie plastra nie mam bo klientka do fryzjera zaraz lecieć musi;((( Lidka moja biega z chusteczkami, a młoda uradowana, że jej tak ładnie kwiatki czerwone na białej tapecie wychodzą;)
Teraz już się z tego śmieję! Po kąpieli bąbla, myciu podłogi i winylowej (na szczęście) tapety okazało się, że śladu na paluchu ani na ścianach prawie nie ma;) Aga wyszła z pełnym mejkapem! Dumna z siebie matka wizażystka po całej akcji jak ten osioł ze Shreka zasłabłam na chwil kilka;) Największy ubaw miała oczywiście niespełna dwuletnia Oliwka...
Krew...pot...i kupa śmiechu;)))
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)




