Z okazji Dnia Dziecka miałam nic nie pisać... Dzieciątka w nadmiarze bywają dla niektórych denerwujące, a to przecież blog mejkapowy...raczej;) Jednak młodsza moja latorośl zawsze coś ciekawego wymyśli i muszę...po prostu MUSZĘ o tym skrobnąć;)
Obdarowana zostałam ( a raczej sama "se" urodziłam) córkami skrajnie różnymi od siebie. Starsza ANIOŁ! Młodszej tylko rogów we włoskach szukać! Nie będę wspominać o popisanych długopisem stołach, wylanych i rozmazanych soczkach i spadaniu z krzesełek bo to nudy... Zjedzona kostka rosołowa też się chyba do normy zalicza;) Ale to!?
Na makijaż zawitała zjawiskowa Agnieszka. Teściu-niania niestety przyjść nie mógł więc zdałam się na niezawodnego Sida Leniwca i ulubioną galaretkę truskawkową;)
Blenduję sobie te piękne oczyska,a dziewczynki się bawią... Jakie ja mam grzeczne dzieciaki!
- Mamooo... A Oliwia ma na policzku coś dziwnego...I to nie smakuje jak galaretka...
Hmmm... Czyżby starsza spróbowała śpika młodszej? Szybka kontola bo czas mejkapowania kurczy się jak góralski sweterek po praniu. O kur wa...gon pełny! Krew!
Gdzie? Skąd? Wybite zęby? Nieee...Buzia się śmieje kompletem mleczaków:) Chyba dłoń...Taaak! Sam opuszek palca!
Kapie, płynie...rozmazana na podłodze, we włosach, na kubraczku... A ja nawet chwili na znalezienie plastra nie mam bo klientka do fryzjera zaraz lecieć musi;((( Lidka moja biega z chusteczkami, a młoda uradowana, że jej tak ładnie kwiatki czerwone na białej tapecie wychodzą;)
Teraz już się z tego śmieję! Po kąpieli bąbla, myciu podłogi i winylowej (na szczęście) tapety okazało się, że śladu na paluchu ani na ścianach prawie nie ma;) Aga wyszła z pełnym mejkapem! Dumna z siebie matka wizażystka po całej akcji jak ten osioł ze Shreka zasłabłam na chwil kilka;) Największy ubaw miała oczywiście niespełna dwuletnia Oliwka...
Krew...pot...i kupa śmiechu;)))

Matka gotowa na wszystko ;-)
OdpowiedzUsuńA jak! ;)))
Usuń