wtorek, 30 czerwca 2015

Fit jest git?

  Jolka ważyła około 60! Żyła szybko i w pełni świadomie... Czuła się dobrze i kochała siebie...Przynajmniej tak jej się wydawało! Znalazł się jednak ktoś życzliwy kto dał jej do zrozumienia, że to jak siebie postrzega, co robi i jak żyje jest be..."Jola...nie dbasz o siebie!..." No i Jola zadbała!

 Nie widziałam jej rok...365 dni wystarczyło żeby z rumianej, uśmiechniętej, zdrowej babeczki zmieniła się w kobietę której życie jest przez nią samą kontrolowane na każdym kroku, w każdej sekundzie!

  Godzinę zeszło zanim znalazłyśmy knajpkę, w której wszystko by pasowało! Bo Jola teraz jest eko! Je eko, pierze eko...śpi eko i eko oddycha! Więc piwo odpada bo to alkohol, pizza też bo kalorie...stolik na zewnątrz...absolutnie! (Dziura ozonowa i spaliny...brrrrr...) Tylko nie w słońcu bo spf 50 nie zabrała, a tak w ogóle to mamy tylko godzinkę bo o 19.00 biega 20km....Codziennie...I jak raz sobie odpuści...Ziemia stanie!!!!

  Nie powiem, nie powiem...Jola się wylaszczyła! Chętnie chwali się minus 10 na wadze, opowiada o kaloriach, treningach, piorących orzechach i nasionkach szamańskich dodawanych do wszystkiego... Tylko, że Jola mnie nie rozumie. Nie słucha! Jola mnie NAWRACA!

  Tak się niestety składa, że jestem zacofana! LUDZIE!!! NIE BIEGAM I JEM SCHABOWE!  Miałam kilka prób okołosportowych, ale wymiękłam. Gdybym teraz przy moich 53 kilogramach chciała być fit cierpiałabym po jakimś czasie na chroniczne bezdupie (a swoją krągłą D lubię), cofnełabym się w alfabecie z C do A, a gęba widoczna by była tylko z profilu;) Jedząc samą zieleninę i wióry kaleczyłabym się o własne żebra, a moja facjata byłaby jeszcze bielsza!

 Jest jeszcze kwestia SZCZĘŚCIA! Uszczęśliwia mnie tłusta chińszczyzna raz w tygodniu, Tyskie ponad wszystkie ( w granicach rozsądku;),kawa ze śmietanką,  majonez i wakacyjne plażowanie ... Pełen komfort daje mi brak tabelek, liczników, nieprzekraczalnych norm i reżimu... Bo żyję nie po to aby mieć na "selfim" sześciopak...Żyję bo lubię;)))

  Szczerze podziwiam tych którzy mają na tyle samozaparcia aby schudnąć i żyć zdrowiej... Jeśli tego potrzebują! Coraz  częściej jednak obserwuję u ludzi fit kij w tyłku...Bo trening to temat śmiertelnie poważny, wzniosły i dla niektórych JEDYNY...

 Jola ma anemię, niedobór witaminy D, kłopoty z kolanami...i alergię na wszystko...odkąd jest lepszą wersją siebie... Ma problemy w małżeństwie bo nie ma siły na seks...Nie przypomina dawnej Jolki, która nie musiała się zmieniać... Niestety jest teraz tak zdrowa że aż chora... i na pewno mniej szczęśliwa!





  

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz