poniedziałek, 22 czerwca 2015

Parobek nierobek?

  "Sefory" i inne potwory!

  Kraj ten ogarnął strach! A jak wiadomo ma on wielkie, wymalowane oczyska i koszulkę z napisem: SIECIÓWKA. Dopada nas po przebudzeniu! Ściska gardło i miesza w żołądku powodując dość często rzadkopłynną chorobę z rana... Wiecie co to mobbing? To norma!

  Wchodzę do drogerii... Personel w mundurkach (lekko blady) szuka wzrokiem klienta! "W czym pomóc, co podać, trzeci produkt gratis...Tylko błyszczyk? Rozumiem..." Słyszymy skwaszone 'do widzenia'... Bo "parobek" dziś normy nie zrobi! Ma nie tylko po premii...Ma też po godności...:(

 Powiedzcie mi ludziska czy to Polakowi "u władzy" palma odbija czy przypadłość to czysto ludzka- poniżać? Bo gdy z zaplecza "wypada" zapłakana i roztrzęsiona młoda dziewczyna, a za nią uśmiechnięta Pani z tabliczką na piersi: KIEROWNIK SALONU to wiemy co się święciło! Może kibla "pracownica" nie umyła lub kurzu z górnej półki nie starła...albo uśmiech nie taki i utarg poniżej normy..."Kierownica" wymaga, a poprzeczka w sieciówce jak wiadomo- wysoko! Trzeba mieć twardą dupę żeby przeżyć spadając!

  Może to ten? Nie... Tamten! Przyszedł, przymierzył i nic nie mówił! A gdy nie kupił już wiemy...To on! Pan tajemniczy. Raport do centrali już się pisze. Czy zęby suszymy i czy gacie w kancik odprasowane... Czy poziom nachalności i włazidupstwa prawidłowy...Oby, oby roboty nie stracić bo na to miejsce już czeka stadko nieuświadomionych!

  Normy, normiszcza! Utargi...Progi...Ciągle zbyt wysokie...I zamiast traktować klienta jak człowieka, my z kijem w dupie, sztuczni, sztywni,  wyprostowani ciśniemy kit i łazimy krok w kroczek za kupującym by premia była!
- A może pomóc...? Podać rozmiarek? Mamy jeszcze sukieneczki, perfumiki...Może jeszcze tą szmineczkę szmineczunię?
  Ten kto opracował ten chory podręcznik podejścia do klienta musiał albo kochać zdrobnienia albo mieć nieźle zryty beret;)))

  Odkąd nasz markecik przejął jakże uroczy kwiatek o nazwie Stokrotka jest tylko gorzej! Sprzedawczynie i kasjerki blade, rozkojarzone...Biegają jak mróweczki ciągle szeptając... W ich "dzień dobry" nie ma już dawnej życzliwości! Jest strach! Pani na mięsnym już mi nie powie, że karczek wczorajszy i poleci szyneczkę. Bo jej nie wolno...Tak jak podać mi kiełbaski bez kolejki gdy dziecko wyje, albo sprzedać trzy plastry na spróbowanie. Ma zakaz! Zakaz bycia ludzką...


 Zaszczyt pracy w sieciówce miałam...( Do dziś składam koszulki z linijką w ręku;)... Zgnojona nie raz zostałam... Ani razu nikt w ramach motywacji nie zaproponował mi pieniędzy czy dodatkowego dnia wolnego za osiągnięcia. Dwunastogodzinna dniówka miała godzin czternaście. Byłam sprzątaczką, sprzedawcą, wykładaczem towaru, dostawcą jedzenia...Byłam niezastąpiona i niedoceniona!
A od swojego ówczesnego kierownika usłyszałam: "Dobry pracownik to zestresowany pracownik..." Następnego dnia...Odeszłam:)))





  

 



4 komentarze:

  1. Amen. Niestety dupowlaztwa wymagają wszędzie. Nic nie zrobisz. Świat robi się coraz bardziej sztuczny. Ludzie powinni się zatrzymać i zastanowić po co to wszystko robią i co tak naprawdę jest celem.

    OdpowiedzUsuń
  2. A to "dupowlazstwo" jest coraz bardziej sztuczne, wymuszone i fałszywe...Nic nie zrobię...Mogę tylko pisać;))) Dziękuję za odwiedziny na blogu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlatego mi się w Grecji podobało - zero sieciówek, luz w sklepie (jak kupowałam coś w sklepie to kasjer nie przejmował się że czekam tylko mówił coś po Grecku do swojej szefowej z uśmiechem na twarz). Bez pośpiechu, bez spiny a i tak wyższą krajową zarobku mają od nas :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha,ha...Oni tam mają luzzzzz...Klimat sprzyja;) Pozdrawiam cieeepło:*

      Usuń